Part
VI; Kijów 11.09 ~13.09.2018
Rano,
tak gdzieś dobrze po 11:00 obudziłem się na koju w hostelu.
Obolały cały, co nie dziwne, ale i
z
zaczopowanym gardłem
(kłaniają się zmrożone browary w Kowlu). Co tu dzisiaj wymyślić
? I
pomysł
się szybko znalazł. Po lekkim śniadaniu zapadam się w czeluście
kijowskiego metra. Za żeton o wartości 8 hrywien można się bujać
nawet cały dzień, pod
warunkiem, że nie wyjdzie się na powierzchnię.
Kijowskie
metro to trzy linie a poczujemy się tam jak w muzeum albo ogromnym
pałacu z
marmurowymi korytarzami i żyrandolami na sufitach. Z
głośników sączy się przyjemna muza.
Stacja
Złota Brama- zdjęcie
pochodzi z artykułu o ukraińskim metrze ze strony www.3iks.fora.pl
niejakiego Mista. Doskonała
robota!
Ja
takim hardcorowcem nie jestem i
nie zamierzam spędzać tam całego dnia, dlatego moja
marszruta wiedzie na stację
Chernihivska na drugą
stronę Dniepru. Bo
Kijów to tak
naprawdę dwa różne miasta, które przedziela ta rzeka, ale to
już temat na dłuższe wywody. W kańce kancow ląduję na
piaszczystej plaży w okolicach Парку
Дружби Народів z
butelką ukraińskiego
wina. To wrzesień, jakby nie patrzeć,
a tu upał i prawie 30 stopni. Dziś z perspektywy nadrzecznego
piasku, patrzę na życie kijowian, tak chętnie korzystających z
uroków Dniepru.
ps.
Choć
te stosy nieuprzątniętych śmieci po biesiadach mówiły
o tym, że niekoniecznie mieszkańcy odwdzięczają się tym dobrem.
Mój
dłuuuugi
plażing był odpowiedzią na mega intensywny pierwszy dzionek.
Miałem
czas na różne przemyślenia z
czego wziął się min. ten passus o Kijowie jako ostoi Polskości o
czym chyba mało kto wie.
<<Polski
Kijów>>
Od
czasów zdobycia Kijowa przez Bolesława Chrobrego w 1018 roku (po
prawdzie nie musiał niczego zdobywać bo jego władca książę
Jarosław po prostu uciekł wcześniej z Kijowa a gród poddał się
bez walki), miasto będzie już na zawsze związane z historią
Polski. W 1363 roku książę litewski Olgierd włączył Kijów do
Wielkiego Księstwa Litewskiego a w roku 1494 miasto otrzymało prawa
miejskie od Aleksandra Jagiello - ńczyka, króla Litwy i Polski. Miasto
po Unii Lubelskiej w 1569 r. stało się miastem królewskim Korony
Polskiej. Od tego momentu nastąpił jego dynamiczny rozwój.
Formalnie Kijów pozostawał miastem Korony aż do II rozbioru w 1793
roku (gdy zlikwidowano województwo kijowskie). Dziś niewiele tu
śladów polskości, ale warto pamiętać, że jeszcze w 1915 r. po
wybuchu I wojny światowej polska społeczność w Kijowie stanowiła
¼ ludności i liczyła ponad 100 tyś. mieszkańców! Kijów był
jednym z najważniejszych ośrodków polskości na dawnych wschodnich
ziemiach przedrozbio - rowej Polski. Po
Petersburgu i Moskwie to miasto było najliczniejszym
skupiskiem polskim w Imperium Rosyjskim a Polacy w Kijowie
stanowili elitę społeczną i intelektualną. W okresie tym w
Kijowie wydawano 32 pisma i 10 dodatków w języku polskim. Wszystko
zmieniło się po ostatecznym zdobyciu miasta przez bolszewików,
choć ta wielka historia mogła potoczyć się w zupełnie inna
stronę. 7 maja 1920 r. do Kijowa wkroczyły oddziały Wojska
Polskiego. Dwa dni później defilowały wraz z wojskami ukraińskimi
atamana Symona Petlury główną aleją Kreszczatika
życzliwie witane przez Kijowian. Sojusz ten wynikał z koncepcji
Józefa Piłsudskiego zakładającej powstanie niepodległej Ukrainy
sprzymierzonej z Polską. Co się nie udało z wielu powodów, ale
chyba przede wszystkim przez poczynania samego Piłsudskiego. Nie
pomógł dobić Bolszewików w czasie ich odwrotu na wszystkich
frontach, ponieważ uważał, że Lenin i jego szajka to mniejsze
zło. Wobec możliwości przejęcia władzy w Rosji przez „białych”
generałów, których „program wyborczy” mówił o powrocie do
stanu sprzed wojny św. i rewolucji (a do polskiej niepodległości
ci panowie odnosili się niechętnie a nawet wrogo), chyba nic
dziwnego, że Piłsudski nie mógł się z nimi porozumieć …
Wojsko Polskie w Kijowie, 9 maja 1920 roku
Późne
popołudnie to obiad i poszwędanie się po różnych dziwnych
miejscach. Potem kolacja i grzecznie spać tuż po 22:00. Jutro mój
plan wycieczki to Muzeum Narodowe i ewakuacja do nocnego pociągu do
Rachowa. Jakby tu fajnie nie było to przecież
mój cel to Zakarpacie i to senne miasteczko w dolinie Cisy, między
pasmami Świdowca i Czarnohory. W zasadzie to moje myśli zaprząta
już tylko wizja 10 dniowego łażenia po tamtejszych okolicznych
góreczkach… Ale póki co jeszcze kilka fotek z miasta Złotej
Bramy.
Schody mera Witalija KliczkiW tle Muzeum Narodowe w Kijowie
Dla takiego "zajawieńca" historią jak ja to muzeum jest jak jakieś sanktuarium. Po kilku godzinach dopiero głód mnie stamtąd wypędził.
Moja kijowska ucha (zupa rybna) - była pyszna
Wieczorny wokział
Good bay Kiev