niedziela, 19 lipca 2020


Part VI; Kijów 11.09 ~13.09.2018
Rano, tak gdzieś dobrze po 11:00 obudziłem się na koju w hostelu. Obolały cały, co nie dziwne, ale i z zaczopowanym gardłem (kłaniają się zmrożone browary w Kowlu). Co tu dzisiaj wymyślić ? I pomysł się szybko znalazł. Po lekkim śniadaniu zapadam się w czeluście kijowskiego metra. Za żeton o wartości 8 hrywien można się bujać nawet cały dzień, pod warunkiem, że nie wyjdzie się na powierzchnię. Kijowskie metro to trzy linie a poczujemy się tam jak w muzeum albo ogromnym pałacu z marmurowymi korytarzami i żyrandolami na sufitach. Z głośników sączy się przyjemna muza.
Stacja Złota Brama- zdjęcie pochodzi z artykułu o ukraińskim metrze ze strony www.3iks.fora.pl niejakiego Mista. Doskonała robota!
Ja takim hardcorowcem nie jestem i nie zamierzam spędzać tam całego dnia, dlatego moja marszruta wiedzie na stację Chernihivska na drugą stronę Dniepru. Bo Kijów to tak naprawdę dwa różne miasta, które przedziela ta rzeka, ale to już temat na dłuższe wywody. W kańce kancow ląduję na piaszczystej plaży w okolicach Парку Дружби Народів z butelką ukraińskiego wina. To wrzesień, jakby nie patrzeć, a tu upał i prawie 30 stopni. Dziś z perspektywy nadrzecznego piasku, patrzę na życie kijowian, tak chętnie korzystających z uroków Dniepru.
ps. Choć te stosy nieuprzątniętych śmieci po biesiadach mówiły o tym, że niekoniecznie mieszkańcy odwdzięczają się tym dobrem.

Mój dłuuuugi plażing był odpowiedzią na mega intensywny pierwszy dzionek. Miałem czas na różne przemyślenia z czego wziął się min. ten passus o Kijowie jako ostoi Polskości o czym chyba mało kto wie. 

<<Polski Kijów>>                                                                                                        
Od czasów zdobycia Kijowa przez Bolesława Chrobrego w 1018 roku (po prawdzie nie musiał niczego zdobywać bo jego władca książę Jarosław po prostu uciekł wcześniej z Kijowa a gród poddał się bez walki), miasto będzie już na zawsze związane z historią Polski. W 1363 roku książę litewski Olgierd włączył Kijów do Wielkiego Księstwa Litewskiego a w roku 1494 miasto otrzymało prawa miejskie od Aleksandra Jagiello - ńczyka, króla Litwy i Polski. Miasto po Unii Lubelskiej w 1569 r. stało się miastem królewskim Korony Polskiej. Od tego momentu nastąpił jego dynamiczny rozwój. Formalnie Kijów pozostawał miastem Korony aż do II rozbioru w 1793 roku (gdy zlikwidowano województwo kijowskie). Dziś niewiele tu śladów polskości, ale warto pamiętać, że jeszcze w 1915 r. po wybuchu I wojny światowej polska społeczność w Kijowie stanowiła ¼ ludności i liczyła ponad 100 tyś. mieszkańców! Kijów był jednym   z najważniejszych ośrodków polskości na dawnych wschodnich ziemiach przedrozbio - rowej Polski. Po Petersburgu i Moskwie to miasto było najliczniejszym skupiskiem polskim w Imperium Rosyjskim a Polacy w Kijowie stanowili elitę społeczną i intelektualną. W okresie tym w Kijowie wydawano 32 pisma i 10 dodatków w języku polskim. Wszystko zmieniło się po ostatecznym zdobyciu miasta przez bolszewików, choć ta wielka historia mogła potoczyć się w zupełnie inna stronę. 7 maja 1920 r. do Kijowa wkroczyły oddziały Wojska Polskiego. Dwa dni później defilowały wraz z wojskami ukraińskimi atamana Symona Petlury główną aleją Kreszczatika życzliwie witane przez Kijowian. Sojusz ten wynikał z koncepcji Józefa Piłsudskiego zakładającej powstanie niepodległej Ukrainy sprzymierzonej z Polską. Co się nie udało z wielu powodów, ale chyba przede wszystkim przez poczynania samego Piłsudskiego. Nie pomógł dobić Bolszewików w czasie ich odwrotu na wszystkich frontach, ponieważ uważał, że Lenin i jego szajka to mniejsze zło. Wobec możliwości przejęcia władzy w Rosji przez „białych” generałów, których „program wyborczy” mówił o powrocie do stanu sprzed wojny św. i rewolucji (a do polskiej niepodległości ci panowie odnosili się niechętnie a nawet wrogo), chyba nic dziwnego, że Piłsudski nie mógł się z nimi porozumieć …
Wojsko Polskie w Kijowie, 9 maja 1920 roku



Późne popołudnie to obiad i poszwędanie się po różnych dziwnych miejscach. Potem kolacja i grzecznie spać tuż po 22:00. Jutro mój plan wycieczki to Muzeum Narodowe i ewakuacja do nocnego pociągu do Rachowa. Jakby tu fajnie nie było to przecież mój cel to Zakarpacie i to senne miasteczko w dolinie Cisy, między pasmami Świdowca i Czarnohory. W zasadzie to moje myśli zaprząta już tylko wizja 10 dniowego łażenia po tamtejszych okolicznych góreczkach… Ale póki co jeszcze kilka fotek z miasta Złotej Bramy.
 Schody mera Witalija Kliczki

W tle Muzeum Narodowe w Kijowie

Dla takiego "zajawieńca" historią jak ja to muzeum jest jak jakieś sanktuarium. Po kilku godzinach dopiero głód mnie stamtąd wypędził.

Контрактова площа

Moja kijowska ucha (zupa rybna) - była pyszna


Wieczorny wokział

Good bay Kiev