wtorek, 29 stycznia 2019

LWÓW W LUTYM

TEN DRUGI RAZ
(wtaroja eskapada w Ukrainu, part.I; 10.02-18.02.2017)
Start Piątęk 10.02.2017 o 20:00; Wawa Zachodnia

O piątej rano w sobotę wylądowałem we Lwowie. Jest minus 20 a kalesonki w plecaku. Nie mam ani hrywienki a kantory odkryte od 9:00. Naginam z mandżurem do centrum. I tak się zaczyna kolejna Ukraińska przygoda... Po wymianie pln/hr brykam do hostelu Leosfera na Doroszenki (100 hr od głowy). Miejscówa jest ok, spotykam tam Pawła, który w poniedziałek jedzie do Odessy. Trochę pogadaliśmy. Biorę aparat i ruszam do boju (Góra Zamkowa, Cm. Łyczakowski w zimowym anturażu, cały czas z buta). Wieczorem zakotwiczam w knajpeczce na ul. Kriva Lipa (w tv tenis i biatlon). Właścicielka na szczęście ta sama. Zaczynam od portera lwowskiego, zakąszam ruskimi a kończę na dwóch lampeczkach koniaczku. Na wokział dotarł Plastek, spotykamy się w hostelu. Jest tam też Paweł i już we trzech ruszamy na wieczorny podbój Lwowa (kraftowa knajpa Правда). Wracamy na Krivą Lipę, gdzie dosiada się Sergiusz i z "ogonem" lądujemy w hostelu, kończąc wieczór horiłką.
                                 Zimowy Lwów

                                 Z góry lepiej widać
                                 Widoczki z Wysokiego Zamku
                                 Ratusz z góry
                                 Stary lew mocno śpi
                                 Na Łyczakowskim Cmentarzu zima
                                 Orlęta Lwowscy pod śnieżną kołderką
                                 Jak Lwów to i muszą być lwy

Porter zapijany koniaczkiem, ale w końcu to zima i co w tym dziwnego ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz