niedziela, 24 marca 2019

CZARNOHORA, SMOTRYCZ

29.09; Kierunek Pop Iwan

https://soundcloud.com/maxi2mtogo/ozlibernokn2?in=maxi2mtogo/sets/perkalaba-gorrri-2005

Leon robi pobudkę o piątej rano, jest ciemno jak w dupie u... i wychodzimy na stopa w kierunku Dzembroni. Tylko, że ruch jest taki sobie, a właściwie to nic nie jedzie. Dopiero jak się robi jasno, to zatrzymuje się gostek, który jedzie na wyrąb lasu i może nas podrzucić na rozwidlenie dróg do Dziembroni skąd naginamy 3,5 km do wioseczki. Na miejscu hasa banda napitych tubylców (priazdnik czy tam jakieś wesele) którzy koniecznie chcą się napić ze mną wódki. Dało się jakoś ich ominąć i przed nami wyjście na szlak! Leon nie nadanżął i w pewnym momencie ruszyłem swoim tempem w pieriod. Szlaczek ciekawy, dłuuuugi i zróżnicowany. Przy wodospadzie robię sobie „nagą” sesję zdjęciową i przede mną już tylko ostro pod górę. Na samej górze wieje jak cholera, jak to na głównej grani Czarnohory. Przy pierwszych skałkach dopada mnie jakiś Ukrainiec i ciągnie w kosówkę, gdzie jest cicho i zacisznie. Ledwo skumałem o co chodzi a już w łapce miałem stakana a kobita obok podawała kanapeczkę na zagryzkę. Jak się okazało ekipa była z miasta Sumy i zastanawiali się czy da radę dalej na Popa czy spożyć zapasy i na dół. Po trzecim stwierdziłem, że co jak co, ale może by zdjęcia jakieś porobił. Zacząłem cykać i gdzieś po pół godzinie pojawił się Leon. Godzina taka, że nic tylko wracać a on mówi że na Popa idzie ... No to tłumaczę, że o tej godzinie to tylko na dół co by w górach nie nocować i na kwartirę dotrzeć. Chcąc, nie chcąc ogłaszam strategiczny odwrót.
  Huculska hyża w dobrym stanie, choć już nieżyłaja
   Na niebieskim szlaku a cel jest jak na dłoni
 Połonina Smotrycz
Patrząc na godzinę i długość dnia to terminy mamy dziś wyśrubowane
   Jeszcze tylko ostro pod górę
   Już blisko
Tak to wygląda już na wierchu
                          Ekipa z Winnicy - pozdrawiam !
                         A to mały lansik - Max zdobywca
 Przy Uchatym wieje wściekle i niewiele widać

 To już odwrót ku dolinie
A tuż przed Dzembronią spotykam hardkorowców z całym mandżurem na sobie

Z Dzembroni oczywista do skrzyżowania na buta. Po dojściu do krzyżówki wymoczyliśmy zbolałe giry w potoku. No i czekamy na cokolwiek co by nas do Krasnika zabrało. Tuż przed zmrokiem zatrzymał się nam jakiś spóźniony gruzawik obładowany drzewem. W kabinie było jakieś +40 stopni i tak waliło benzyną, że pomimo fatalnej dróżki Leon spał już po 5 minutach. Cudem żywi dojechaliśmy do tartaku. Nie było siły nawet na bro, tilki na daczę i spati. Taaaa ... dziewucha ze sklepu miała rację - Pop niezdobyty ! Dzisiaj tylko Uchaty Kamień (1850) jest nasz.
30.09; azymut north-west

 Jak się wczoraj wieczorem okazało Leon się rozszedł z własną gotówką, dlatego dziś rano zbieramy graty i  niestety, czas pożegnać Czarnohorę. Majdan na plery i pylistą drogą, mijając stada huculskich krów, docieramy na krzyżówkę do Ilci. Trzeba się wbić do marszrutki do Ivano-Frankivska, co się udaje gdzieś tak po godzinie czekania. Takim to sposobem po 5 godz. dobijamy pod wokział w bywszym Stanisławowie. A że to Ukraina to okazało się, że dworzec gdzie odjeżdżają autobusy w Polszu jest na przeciwległych rubieżach goroda. Nie bez przygód tam docieramy by nabyć bilety na dyliżans ku zachodowi. Graciory władowaliśmy do przechowalni i w miasto. W brzuchach burczało to i pierwsze czego szukaliśmy to przedniej jadłodajni. I tak to wylądowaliśmy w КАЛИНА КАФЕ. Pysznie i niedrogo – polecam to miejsce, choć trafić tam łatwo nie jest ! Objedzeni i opici jak bąki spacerkiem kierujemy się na awtowokział. A potem to już tylko dłuuuuga droga do domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz