czwartek, 30 maja 2019

CHERSOŃ, UKRAINA


RÓŻNE PODRÓŻE MAŁE I DUŻE, part III

23.04.2019 Wtorek

Dziś droga wycieczki zapędzi mnie najdalej na południowy wschód, póki co. Dalej to już Krym Putina… Tak więc moi drodzy, lądujemy w Chersonie.

 Парк-авеню - dziś klasyka, pierogi z mięsem i barszcz

Wejście do parku na terenie byłej twierdzy

Po trudach podróży z dworca, trolejbusem dojechałem do centrum i po minięciu ichniejszej politechniki wlazłem przez zupełny przypadek na uroczą knajpeczkę. Nazywa się Park Avenue i mieści się centralnie w parku w otoczeniu zieleni. W takich okolicznościach przyrody obiadek smakował wyśmienicie. Przy stoliku obok toczyła się ożywiona dyskusja tubylców o tym, że oto mają nowego prezydenta i ki czort z tego wyniknie. No właśnie, jak się okazało w niedzielnych wyborach Ukraińcy wybrali Wołodymyra Zełenskiego i to on ma stąnąć na czele Ukrainy... Aura sprzyja, brzuszek pełny to i ochota na łażenie dopisuje. Ruszam na penetrację Chersonia.

CHERSOŃ (Херсон) - twierdza w ujściu Dniepru została założona przez Potiomkina w 1778 r. Jej części, które wciąż stoją - bastion, budynek arsenału, dwie bramy łukowe zbudowane jeszcze pod koniec XVIII w. Ochakiw (zachodnia brama) i Moskwa (północna) z sąsiednimi bastionami - zdecydowanie warte są zobaczenia. Najciekawszą zachowaną częścią twierdzy jest katedra św. Katarzyny przy arsenale. Zbudowano ją w XVIII w. w stylu wczesnego klasycyzmu z motywami średniowiecznej architektury bałkańskiej. Tam leży ciało założyciela miasta. W Chersoniu warto zwiedzić grecką cerkiew świętej Zofii. Jest to najstarsza zachowana świątynia w mieście. Zbudowali ją Grecy, którzy osiedlili się w mieście w XVIII w. Wewnątrz widać zachowane malowidła ścienne, piękny rzeźbiony ikonostas i drewniane rzeźby. O wielokulturowości miasta świadczy też gmach dawnej synagogi; Muzeum Krajoznawcze, Muzeum Sztuki… Dziś Chersoń to ponad 300 tyś. miasto na Ukrainie Pd., port rzeczny i morski. Z racji wielu uczelni wyższych i liczby mieszkańców można go porównać do naszego swojskiego Lublina. http://www.city.kherson.ua/
                                          Brama moskiewska

 Tak chersońska twierdza wyglądała w czasach założenia

 Sobór katedralny św. Katarzyny (zgadnijcie, skąd ta Katarzyna)

 Wnętrze soboru
                  Arsenał

        Park Chwały - a na samym dole, jak gdyby nigdy nic, płynie sobie Dniepr

        Monument "Wieczny Ogień", ale ognia to ja tam nie widziałem...

 Dniepr w Chersoniu

        Nabrzeże i portowe klimaty

        Pomnik upamiętniający miejsce zwodowania pierwszego statku w tutejszej stoczni, ale co tam na dole robią ludzie radzieccy i co ma piernik do wiatraka, to zaprawdę nie wiem

 Kamienica na pierwszym planie to typowa zabudowa dla Chersonia, Odessy czy Mikołajowa

               Duma sowieckiego Chersonia - hotel Fregata

Skoro już jestem tak blisko, fajnie byłoby się bujnąć na kilka dni na Krym. Ale cóż, spóźniłem się o całe 6 lat (nie uda się, chociażby powtórzyć znakomitego pomysłu Buby i Toperza, co by ze Lwowa elektriczkami dojechać na Krym [patrz: jabolowaballada]. Dziś kilkadziesiąt km. na pd-wsch od Chersonia przebiega nieformalna granica między Ukrainą a ruskim Krymem. To strefa wojny a granica jest nie do sforsowania i bronią jej kilkunastometrowe przeciwczołgowe zasieki. Nu wot, mnie pora w Mikołajow... Ale, ale jak już jesteśmy, przynajmniej mentalnie na Krymie to trochę historii, tej z XX stulecia. W roku 1954, w 300 rocznicę ugody w Perejesławiu, kiedy to Chmielnicki poddał Ukrainę władzy carów Rosji inny Ukrainiec, I sekretarz KPZR Nikita Chruszczow podarował Krym sowieckiej Ukrainie. Miał to być symbol nierozerwalnej więzi Krymu i Ukrainy z Rosją. Tylko, że Ukraina w roku 1991 stała się formalnie niezależnym państwem i sprawy się skomplikowały ...

                                           *       *       *       *         

Przeczytałem niedawno ciekawy artykuł o tym skąd na nieboskłonie ruskiego rocka zajaśniała gwiazda Witji Coja: Ц (C) jak Coj, Wiktor Coj
stąd ten passus o kukułce na końcu. A jako, że w bezprzepastnych otchłaniach jutuba wciąż można odnaleźć perełki to zapodaję link łączący Coja z Siergiejem Bodrowem Mł. (dlatychcosięznają). A poza tym "Kukułka" to piękny utwór jest ...

Виктор Цой - Кукушка. Памяти Сергея Бодрова мл. 

 Официальный саундтрек "Битва за Севастополь"
Skoro już jesteśmy przy tym tytule, nie można tu pominąć kolejnej kukułki - chodzi o rewelacyjny film Aleksandra Rogożkina -"Кукушка" z 2002 roku. Jakoś tak bardzo przypadł mi do gustu, dlatego ja nic od siebie tu nie napiszę, co by nie nawijać jakie to cudo, ale zarzucę tekst jakiejś młodej osóbki co to zobaczyła:
Mając na uwadze, że już za niecałe 2 miesiące będę zmuszona rozpocząć naukę rosyjskiego (moja uczelnia nie oferuje języka norweskiego, wrrr) postanowiłam obejrzeć kilka filmów wyprodukowanych przez mą przyszłą miłość. Moje długotrwałe poszukiwania (żeby obejrzeć jakiś film, muszę poczuć „chwilową wenę” na niego) zakończyły się sukcesem i trafiłam na tytuł, dość przedziwny czyli „Kukułka”. Trafiłam na niego na forum dotyczącym najlepszych filmów rosyjskich, oceny były zgodne- film wyśmienity. Zachęcona takimi opiniami włączyłam i powiem szczerze, to naprawdę „kawał dobrego kina”.

Na film składa się bardzo prosta historia. Dwaj żołnierze, skazańcy po udanej ucieczce, lądują w gospodarstwie pewnej Laponki. Co ciekawe, mężczyźni stoją po dwóch liniach frontu. Jeden walczy dla Związku Radzieckiego, drugi jest finem walczącym po stronie koalicji Berlin- Rzym-Tokio. Panowie raczej się nie dogadują, w dodatku do różnic ideologicznych dołącza „rywalizacja” o Laponkę, która nie oszukujmy się, nie należy do najbardziej pobożnych (w rozumieniu kultury stricte katolickiej).

Uwielbiam takie filmy, spokojne, ciche, metaforyczne, surowe. Motywem przewodnim dzieła Aleksandra Rogożkina jest wojna, ale nie jest to jej typowy obraz.

Wojna jest tematem, który choć raz pojawia się w twórczości prawie każdego reżysera. Jest on dla nich wyzwaniem, możliwe że próbą rozliczenia z ich osobistym lub rodzinnym bagażem. Ludzie walczą od tysięcy lat, czasami wydaje mi się że to ulubione zajęcie „prawdziwych” mężczyzn. Gdy tylko poczują się zagrożeni lgną na front jak muchy do lepa (bez obrazy). Większość filmów ukazując bezsens wojny, cierpienie, śmierć i całkowity, niezrozumiały, brak porozumienia między obozami, sięga raczej do pokazywania walki. Te filmy lubują się w krwi, w odciętych kończynach z bolejącym wyrazem twarzy.

Kukułka jest inna. Film stara się wyjaśnić skąd biorą się różnice, pokazuje jak bardzo propaganda wojenna działa na żołnierski sposób postrzegania świata i innych ludzi, szczególnie wrogów. Symbolem braku porozumienia jest para głównych bohaterów. Jeden mówi po rosyjsku, drugi po fińsku. Mimo to rozmawiają nie rozumiejąc swoich słów, dotykając innych tematów i problemów. Rosjanin jest delikatnie mówiąc uprzedzony, wręcz wrogo nastawiony do „faszysty”. Problemem staje się dla niego zaakceptowanie iż ten fiński żołnierz jest takim samym człowiekiem jak on. Tutaj twórcy pokazują nam chyba największą wadę wojny. Wmówienie żołnierzowi ,że żołnierz z przeciwnego okopu nie jest prawowitym, godnym życia człowiekiem.

Inną wersję wojny nosi w sobie Fin. Młody chłopak, który został siłą wyciągnięty na front, zabrany z uniwersytetu na którym się uczył. To idealista, człowiek który wierzy w naukę i zdrowy rozsądek. Dowiadując się o kapitulacji Finlandii mówi „nareszcie wygrał rozum”. Jego zdaniem wojna nigdy nie miała sensu a walczy się tylko po to by nie zginąć.

Film udowadnia również, że te dwa narody dużo łączy,ich młodzież czyta te same książki i że pochodzą z jednego kręgu kulturowego. Kilkukrotnie wymienia się tu Dostojewskiego, Tołstoja- klasykę europejskiej literatury. Skoro nasza wiedza pochodzi z tych samych źródeł, dlaczego ze sobą wciąż walczymy?

W czasie seansu nie nudziłam się nawet przez chwile. To wciągająca opowieść o szukaniu porozumienia przez ludzi, którzy nie mieli prawa się zaprzyjaźniać.

    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz